Elżbieta
Ciechanowska
Stworek-Potworek
W pewnym gęstym lesie, schowany pod liściem paproci żył sobie mały stworek –
potworek. W dzień wolał nie pokazywać się nikomu na oczy, ponieważ jeśli
ktokolwiek go zobaczył, od razu zaczynał się śmiać i pokazując palcem na
stworka mówił: „jak można tak wyglądać”. Potworek miał dobre serce, ale
owady i leśne zwierzątka zwracały uwagę tylko na jego wygląd. Wyśmiewały
jego zbyt duże, odstające uszy, krzywe krótkie nóżki, nieproporcjonalnie
małe oczka i piskliwie skrzeczący głos. Stworek – potworek spał więc całymi
dniami ukryty pod dużym, zielonym liściem, a nocą, gdy nic nie było widać
robił sobie leśne spacery, jadł i ... tęsknił za słońcem.
Pewnego letniego dnia
nie wytrzymał. Na świecie było tak ciepło i jasno, że promienie słoneczne
przedzierały się nawet przez gęsty las. Wyszedł więc wystraszony ze swojego
schronienia, zrobił kilka kroków i naprzeciwko zobaczył mysz. Ta, ujrzawszy
potworka od razu tak głośno zaczęła się śmiać, że zbiegła się dokoła duża
ilość zwierząt i wszystkie zgodnym chórem jej zawtórowały. Stworek czuł się
tak źle, jak tylko to było możliwe. Nie wiele mógł zobaczyć przez oczy
zalane łzami, ale za to wiele usłyszał. Nie cofnął się jednak do swego
ukrycia. Poszedł odważnie na polanę, gdzie słońce świeciło najmocniej.
Nie zdążył ochłonąć ani
obetrzeć kręcących się jeszcze w małych oczkach łez, aż tu nagle pojawiła
się przed nim dostojna, pięknie ubrana postać.
- Kim jesteś? – zapytał
stworek – potworek.
- Jestem królową lasu –
odpowiedziała – usłyszałam czyjś płacz i przybyłam, by zapytać, czy coś
złego dzieje się w moim królestwie?
- To ja płakałem,
królowo. Zobacz, jaki jestem brzydki! Wszyscy śmieją się z moich uszu, oczu,
niezgrabnych nóżek, no i tego głosu. Muszę ukrywać się pod paprocią, gdzie
nie dojrzy mnie żadne zwierzątko. Tak bardzo chciałbym być szczęśliwy.
Jeśli, królowo, zmienisz mój wygląd, będę miał jeszcze na to szansę. –
poprosił zrozpaczony stworek.
- Niczego nie zmienię,
ponieważ wygląd nie może nikogo uczynić szczęśliwym.- rzekła dostojna pani -
Będziesz najszczęśliwszy w całym lesie, jeżeli zrobisz to, co ci każę. Nie
uciekaj już więcej pod liść paproci. Swoimi malutkimi oczkami zauważ niedolę
innych, swoimi uszami usłysz ich potrzeby, krzywymi nóżkami śpiesz im na
pomoc, a swoim głosem spróbuj ich pocieszyć. I nie załamuj się po jednym
niepowodzeniu. – To rzekłszy królowa odwróciła się śpiesznie nie czekając na
to, co odpowie potworek i znikła gdzieś w dali za samotnie wyrosłą brzozą.
Cóż miał uczynić
stworek? Nikt inny wcześniej nie proponował mu żadnej pomocy. Królowa zaś
była najmądrzejszą osobą w lesie, toteż potworek postanowił się jej
posłuchać. Nie zdążył ruszyć ze słonecznej polany, a jego uszu dobiegło
przeraźliwe wołanie: „Pomocy! Pomocy!”. Za krótką chwilkę nasz bohater był
już na miejscu. Okazało się, że mysz zwichnęła sobie łapkę i nie mogła dojść
do swej nory. Stworek pozwolił biedaczce podeprzeć się na swoim ramieniu i
odprowadził do samego wejścia. Następnie zaniósł jej trochę wody i zapasów
jedzenia, żeby starczyło na kilka dni, a żegnając się z chorą pisnął
serdecznie, żeby się nie martwiła i wezwał lekarza.
Szybko znalazły się też inne okazje, kiedy stworek – potworek mógł
zaopiekować się biednymi. Od tej pory rozglądał się i nasłuchiwał tylko, kto
potrzebuje jego pomocy. Ledwie starczało mu czasu, żeby coś zjeść, czy
wsłuchiwać się w to, jak go zwierzątka wyśmiewały. Po pewnym czasie już nikt
się z potworka nie śmiał, wszyscy go szanowali, a on czuł się
najszczęśliwszą istotą w całym lesie, ponieważ mógł pomagać innym. Dostrzegł
też mały stworek, że nie ma na świecie lepszej nagrody nad tę, gdy ktoś
powie komuś „dziękuję”.
©
Elżbieta Ciechanowska
|