Elżbieta
Ciechanowska
Misiek Zdzisiek
Mieszkał na półce z zabawkami w małym dziecinnym pokoiku. Nazywał się
Zdzisiek, bo tak dał mu na imię Pawełek. Obok misia stały na półce różne
samochodziki, leżała piłka, warcaby, i inne ciekawe gry. Pawełek najczęściej
używał piłki, dlatego często nie było go w domu, ale czasami – gdy nie
widziała mama – strzelał gole do ścian w pokoju. Z miśkiem Zdziśkiem co
wieczór zasypiał i każdego ranka się budził. Następnie kładł go na półkę z
zabawkami i bawił się samochodzikami.
Misiek Zdzisiek był po
wielu przejściach. Lewe oko ledwo mu się trzymało, prawa ręka była
postrzępiona, lewej nogi nie miał w ogóle, a po nosie został tylko mały
dołek. To Pawełek go tak urządził, kiedy był młodszy ale kochał swojego
misia i nie umiał bez niego zasnąć. Zdzisiek też zdążył się już przyzwyczaić
do swojego nowego wyglądu i potrafił być szczęśliwy. Wiedział , że Pawełek
go kocha, toteż nic innego już go nie obchodziło.
Pewnego wieczora przed
snem Pawełek zapomniał zabrać misia z półki. Smutny misiu nie mógł tej nocy
zasnąć. Wciąż miał nadzieję, że Pawełek obudzi się i przygarnie go do
siebie. Niestety, chłopiec spał w najlepsze, a kiedy rano wstał z łóżka,
nawet nie spojrzał na Zdzisia. Zabrał tylko jedną piłkę i pobiegł na boiska.
Przepłakał misiu cały
dzień i nie mógł doczekać się wieczora. Tym razem jednak było tak samo.
Pawełek nawet nie spojrzał na misia. Zdziś pomyślał, że może chłopiec wyrósł
z zabawek, a już najwyraźniej z pluszowych niedźwiadków, które pewnie
przestały go bawić.
Niestety była to prawda.
Pawełek sięgał jeszcze czasami po samochodziki, ale misiu stał się
niepotrzebny. Bolało to bardzo Zdzisia. Płakał całymi dniami, a w nocy nie
mógł spać. Wkrótce pogodził się z nową sytuacją. Cieszył się, że może
siedzieć na półce z zabawkami Pawełka. Był trochę zakurzony ale nie
przeszkadzało mu to. Wolałby, żeby Pawełek wyrwał mu drugą łapkę, ale żeby
nigdy nie przestał się nim bawić.
Nie minęło dużo czasu,
kiedy Pawełek bardzo wyrósł, zrobił się dużym chłopcem i zaczął chodzić do
szkoły. Na półce z zabawkami powoli zaczęły pojawiać się książki. Pawełek
wszystkie swoje zabawki zaczął upychać coraz ciaśniej, żeby zmieściły się
książki. A było ich coraz więcej. W końcu zdjął z półki misia Zdzisia,
spojrzał na niego i powiedział:
- Żegnaj, stary
przyjacielu ! Muszę ciebie wyrzucić, ponieważ potrzebuję więcej miejsca na
półce. Teraz to będzie półka z książkami.
Misiu Zdzisu nie mógł w
to uwierzyć. Tak długo mieszkał u Pawełka, a teraz nagle usłyszał coś
takiego! Prawym okiem, które pozostało mu jeszcze nie naruszone widział, że
samochodziki i piłka mieściły się jeszcze na półce. Zdzisia Pawełek musiał
kochać najmniej!
Smutno zrobiło się
misiowi, ale nie mógł nic zrobić. Pawełek zabrał go na podwórko i wrzucił do
kosza na śmieci. Zapłakany, biedny misiu nie miał już siły myśleć. Cóż za
upokorzenie znaleźć się w śmietniku! Wiedział, że nie wygląda jak nowy, nie
ma jednej łapki i nosa! Na pewno żadne dziecko nie spojrzy na niego i nie
pokocha go.
Różne dzieci bawiły się
na podwórku. Miały ładne kolorowe ubranka i wesoło się śmiały.
Nagle misiu zobaczył
drobną niewysoką dziewczynkę. Miała za dużą sukienkę i trochę zniszczone
buciki. Stała koło śmietnika i patrzyła na misia, aż w końcu wyciągnęła po
niego rękę, stanęła na palcach i wyjęła z wysokiego śmietnika. Potem mocno
przytuliła Zdzisia do siebie i pobiegła do domu. W domu nie było innych
zabawek. Było za to dużo dzieci. Ich rodzice byli bardzo biedni i nie mogli
im kupić lalki, misia ani klocków. Całe rodzeństwo dziewczynki bardzo
ucieszyło się z misia. Całymi dniami ktoś się z nim bawił. Zdzisiu był znowu
szczęśliwy. Już zawsze się uśmiechał, bo dzieci chociaż rosły, zawsze
kochały misia przyszyły mu nową łapkę i oko, dokleiły nosek i nigdy nie
wyrzuciły go na śmietnik.
©
Elżbieta Ciechanowska
|