Elżbieta
Ciechanowska
Kameleon
Przez świat jak był on długi i szeroki, szedł sobie kameleon. Kiedy coś mu się
szczególnie spodobało, od razu upodabniał się do tego. Układając się do snu na
pachnącej brązowo zielonej sosence, robił się brązowo-zielony, jeśli zaś wybrał
szary, zimny kamień, przybierał barwę szarą.
Pewnego razu spodobały mu się modre niezapominajki. Podszedł bliżej i bliżej,
wszedł między nie i tak się kwiatkami zachwycił, że mało brakowało, a wpadłby do
pobliskiego strumyka. Zachciał tez od razy być tak modry, jak one i za kilka
chwil nikt już nie umiał powiedzieć, który to jest kwiatek, a który kameleon.
Innym razem przechodził przez duże, zielone pole, gdzie spotkał człowieka. Ten w
pocie czoła orał swoja ziemię. Spodobało się bardzo kameleonowi, że człowiek był
taki pracowity i tak bardzo kochał ziemie. Zapragnął tez wyglądać, jak on i
nawet zewnętrznie udało mu się zmienić. Okazało się natomiast, że człowiek był
bardziej skomplikowany niż wszystkie inne rzeczy, jakie spotkał dotychczas..
Miał wewnątrz siebie coś takiego, co przyciągało kameleona, ale czego zrozumieć
nie mógł. Była to miłość człowieka do ziemi. Później kameleon zauważył, że
człowiek kocha również otaczającą go przyrodę, kocha innych ludzi i dla innych
znosi trudy. Nie mogąc pojąć istoty miłości, nie potrafił stać się taki sam.
Smutny i zawiedziony odszedł dalej.
Zamieniał się jeszcze wiele, wiele razy, ale
człowieka obchodził z daleka. Wnętrze człowieka było bogatsze i ono decydowało o
tym, kim był. I tak pozostał on niezwyciężony, ponieważ mieszkała w nim wielka
miłość.
©
Elżbieta Ciechanowska
|