Kamila
Waleszkiewicz
Morskie ploteczki
Strumyk.
Krocząc dostojnie, tak jak na kociego
króla przystało, Miauczuś pozdrawiał machnięciami ogona swych
poddanych: biedronkę, żuczka, a nawet wiewiórkę, która na ten widok
upuściła żołędzia i czmychnęła, czym prędzej w bezpieczne miejsce.
Królowa Mruczka schowana pod czerwonym parasolem zachwycała się wonią
leśnych kwiatów. 88-em wymachując mieczem walczył z niewidzialnymi
przeciwnikami, ścinając trawy i uschnięte gałązki krzaków. Pochód
zamykała Śnieżynka skubiąc, od czasu do czasu, soczyste listki młodych
drzewek i krzewów.
Gdy patrzyło się na nich z boku, odnosiło się wrażenie, że idą w takt
jakiejś wesołej melodii, którą szumią drzewa albo śpiewają ptaki.
- Uwaga przed nami niebezpieczeństwo – odezwał się koci król – wielki
ocean pełen groźnych stworzeń. Musimy jakoś przeprawić się na drugi
brzeg…
- Brrr! Jaki zimny - machając mokrą łapką zauważyła Mruczka.
- Zimny? Ta woda jest cudowna prawda Śnieżynko? – wołał 88-em.
Klaczka idąc w górę strumienia wzbijała w powietrze kopytkami krople
wody, tworząc przepiękne fontanny, na których słonko swymi złotymi
promykami malowało różnobarwną tęczę.
- To nie ocean, to srebrzysty królewski kobierzec na końcu, którego
znajduje się tron – wołał 88-em – chodźcie poszukamy tronu!
- O nie, nie! – protestował Miauczuś mogę się tej wody napić – ale nie
będę do niej wchodził! Koty nie lubią takich kąpieli.
- Już wiem, ta woda jest zaczarowana – wołała Mruczka - Wypływa z
zaczarowanego źródła. To woda życia, szczęścia i młodości. Kto się jej
napije ten staje się zdrowy, odzyskuje utracone siły.
- Wspaniały pomysł – rzekła radośnie klaczka – idziemy szukać
źródełka!…
I wszyscy ruszyli w górę strumyka, Śnieżka i 88-em brodząc po wodzie,
a Miauczuś i Mruczka idąc jego brzegiem.
- O! Zobaczcie ślady sarny… - wykrzyknął Miauczuś – może znajdziemy
gdzieś tu poroże!
- Ale tylko zeszłoroczne – powiedziała Śnieżynka – bo teraz jest lato
i poroże jeszcze z całych sił trzyma się jelonkowych główek. Dopiero
pod koniec zimy ucieka od swych właścicieli…
- Ale dlaczego ucieka? – dopytywał się 88-em.
- Może myśli, że jest nasionkiem i chce wykiełkować na wiosnę – śmiała
się klaczka. A widząc zdziwioną minę 88-em, dodała:
- Ale nie martw się, wkrótce potem odrasta im nowe, jeszcze większe i
piękniejsze.
- A, to rozumiem! – szczeknął piesek – cały świat pięknieje na wiosnę!
- Nawet małe czarne pieski. – żartowała Mruczka
Aha, i małe białe kotki – zrewanżował się 88-em i wielkim susem
wyskoczył ze strumyka otrzepując się z rozmachem z kropelek wody.
- Koty nie lubią zimnego prysznica! – przeraźliwie miauknął Miauczuś i
jeżąc włosy na grzbiecie wystrzelił w górę jak pocisk.
- Aj, aj! Uważaj – wołała Mruczka – zniszczysz moje królewskie szaty!
- O przepraszam, dostojna pani! Zapomniałem, że jesteś królową –
szczekał 88-em zadowolony z psikusa jaki zrobił przyjaciołom.
- Śnieżynko, a dlaczego konikom nie rosną rogi? – pytał Miauczuś.
- Nie mam pojęcia… - zamyśliła się klaczka – ale mogę coś wam pokazać.
Zamknijcie oczy i nie otwierajcie dopóki nie powiem. Uwaga, jeszcze
nie! Teraz będą działać czary. Abra kadabra bim bum bam - NOWY RÓG
WŁAŚNIE MAM! I klaczka zaprezentowała przepiękny róg na swoim czole
zrobiony z kawałka grubej gałązki.
- O jesteś baśniowym jednorożcem! – zachwycała się Mruczka.
- Witaj Zacny Jednorożcu na królewskim dworze – zaszczekał 88-em – oto
nasz Dobry i Mądry król Miauczuś, a oto Kochana i Piękna królowa
Mruczka.
- Witaj Królewska Paro! Przybywam do Waszej wspaniałej krainy w
poszukiwaniu Źródła Wody Życia. W domu czeka na mnie chora babcia,
którą kocham najbardziej na świecie, czy możecie wskazać mi do niego
drogę?
- Jasne!… yyy to znaczy, TAK ZACNY JEDNOROŻCU! Chodź z nami w górę
tego strumienia, źródło, z którego on wypływa jest tym, którego
szukasz – filozoficznie odrzekł 88-em.
I cała dostojna czwórka ruszyła na poszukiwania Źródła Wody Życia.
Wtem, tuż przed nosem tropiącego jak zwykle 88-em, wyskoczyło z trawy
wielkie ZIELONE COŚ!
- O! Co to było? – przekrzywiając na boki główkę głośno zastanawiał
się piesek.
- I gdzie to teraz jest? – uważnie przyglądając się kępce trawy pytał
Miauczuś.
Nagle Zielone Coś wyskoczyło w górę i przycupnęło na omszałym
kamyczku.
- O, to królewicz zaklęty w żabę… - uradowała się Mruczka
- Pocałuj ją - żartował Miauczuś
- Sam ją pocałuj! Może to kocia królewna – ripostowała Mruczka.
- Jak ją odczarujesz – puszczał w ruch wyobraźnię 88-em –to pewnie
będzie miała zielone futerko i błonę pławną między pazurkami,
potrzebną do pływania oczywiście.
- I będzie pierwszym na świecie kotem lubiącym wylegiwać się w leśnych
strumykach, zamiast wygrzewania na słoneczku… - ciągnął opowieść
Miauczuś.
- I zamiast mruczeć, gdy ktoś ją drapie za uszami będzie mówiła rech,
rech … rech, rech… - wesoło dodała Śnieżynka.
Żaba tymczasem nic nie robiąc sobie z tych fantazji, zeskoczyła z
kamyka i plusnęła do strumyka.
- Wiecie, co, chyba jestem głodny… - słuchając burczącego brzuszka
mówił 88-em – wracamy do domu?…
- Już? – zdziwiła się klaczka - a źródełko?…
- Innym razem – marudził 88-em – mam straszną burzę w brzuszku, z
wielkimi grzmotami…
- No dobrze. Przecież możemy przyjść tu później albo jutro, co ty na
to Mruczka?
- Zgadzam się, też już zgłodniałam…
I zapominając o królewskich manierach, zwierzęcy marzyciele pędem
rzucili się w kierunku domu.
- Kto ostatni ten zielona żaba – zawołał Miauczuś i oczywiście potknął
się i wyłożył jak długi. Przyjaciele bez trudu wyprzedzili go i do
końca dnia nazywali zieloną żabą. A on wcale się nie obrażał, tylko
śmiał razem z nimi. Wiedział, że przyjaciele bardzo go lubią, a to, to
tylko wesoła zabawa. Bo trzeba mieć sporo odwagi i mądrości, by śmiać
się z samego siebie. Tak oto, zakończyła się ta leśna przygoda.
1. Pierwsze spotkanie |
2. Rozbiegany poranek |
3. Pod leszczyną | 4. Strumyk |
5. Przejażdżka |
6. Wieczór
|