| Kamila 
              WaleszkiewiczBajki o Zielonym Samochodziku
Zielony Samochodzik
          Mały Zielony Samochodzik postanowił wybrać się na wycieczkę do 
          lasu.
          Jechał polną ścieżką pośród pól, wesoło się rozglądając. Wtem 
          zauważył, że coś w oddali pięknie połyskuje na czerwono. 
          Podekscytowany przyspieszył nieco. Smakowicie pachnąca malinka wisiała 
          pomiędzy zielonymi listkami. Nie zastanawiając się długo Mały Zielony 
          Samochodzik zjadł ją - NIAM!
          Słodziutki owoc wprawił go w dobry nastrój, więc, energicznie 
          ruszył na przód. I jechał i jechał i jechał i jechał i jechał i 
          jeeeechał! Aż przyjechał! Do ślicznego, malutkiego krzaczka poziomek. 
          - Och! Jaka pyszniutka poziomeczka tu rośnie! - powiedział - i zjadł 
          ją - NIAM!
          Drzewa wokół melodyjnie szumiały i Mały Zielony Samochodzik 
          cichutko trąbiąc (cichutko, bo przecież był w lesie) posuwał się 
          naprzód. Kołysząc się rytmicznie na boki, stukał kołami i jechał i 
          jechał i jechał i jechał i jechał i jeeeechał! Aż przyjechał! Nagle 
          coś spadło mu na maskę, i jeszcze raz i znów. Ałć! Aj! Stuk. Puk. - Co 
          to? Grad żołędzi posypał się na niego... - Aaaa! Uciekam! - krzyknął i 
          tak zamieszał kołami, że aż chmura pyłu wzbiła się w powietrze.
          Kiedy ochłonął nieco, znów począł rozkoszować się pięknem 
          otaczającej go przyrody. I gdy tak jechał i jechał i jechał i jechał i 
          jechał i jeeeechał ! To przyjechał. Do leśnego strumyka. W którym 
          siedziała mała, zielona żabka. Wyglądało na to, że śpi. Mały Zielony 
          Samochodzik ostrożnie i powolutku pochylił się nad nią. Uważnie jej 
          się przyglądał. Sprawiała wrażenie jakby, śnił jej się jakiś wyjątkowo 
          miły sen, bo słodziutko się uśmiechała... Niespodzianie otworzyła 
          szeroko oczy i - Aaaaa! -wrzasnęła przerażona. Po czym jednym susem 
          wskoczyła do strumyka. Fontanna zimnej, źródlanej wody ochlapała małe 
          autko. Brrry! - otrząsnął się Samochodzik - Ale mnie przestraszyła! 
          Ciekawe, które z nas bardziej się zlękło? ...- pomyślał i pojechał 
          dalej.
          Mijał wysokie trawy, strzeliste drzewa i rozłożyste paprocie. 
          Wdychał głęboko świeże, leśne powietrze i jechał i jechał i jechał i 
          jechał i jeeeechał ! Aż poczuł się zmęczony. I postanowił wracać do 
          domu. Przystanął na chwilkę na małej, leśnej polance, przywitał się z 
          kolczastym jeżem i zawrócił.
          Wracając opłukał sobie koła w znajomym strumyku, uśmiechnął się do 
          dębu i siedzącej na nim wiewiórki i jechał i jechał i jechał i jechał 
          i jeeeechał ! Aż dotarł do domu, pachnącego pyszną kolacją, którą ze 
          smakiem zjadł - NIAM!
          1. Zielony Samochodzik
 |