Naraz słyszy Wojtek:
w izbie płacze dziecko.
To w płonącym domu,
w łóżeczku z wikliny,
obudził się Henio,
sąsiadowy synek.
Ani jednej chwili
nie ma do stracenia!
Brzdęk! — wybita szyba.
Wyniósł Wojtek Henia.
Trzeszczą suche belki,
pułap w izbie plonie.
Teraz — do remizy!
Wojtek jest przy dzwonie!
Bim-bam! Na ratunek!
Bije dzwon na alarm.
Żniwiarze głos dzwonu
usłyszeli z dala.