Ten jak żagiel,
ten jak wata,
tamten znów
jak gęś siodłata.
Wiatr je pędzi,
płyną lekko.
Wtem — zagrzmiało
niedaleko.
Okolicą
echo dudni.
Będzie burza
przed południem!
Błyskawice
tną jak baty,
aż drżą szyby
w oknach chaty.
Siedzi Wojtek w oknie,
patrzy, jak świat moknie.
Wtem: huk!
Czy to świat się wali?
Pożar! Pożar!
Dom się pali!
Echo grzmotem
odpowiada.
Piorun trafił
w dom sąsiada!...
Już ogień na strzechę
wdziera się zdradziecko.