Wraca Wojtek
do domu.
Idzie dróżką
znajomą.
Nic go teraz
nie cieszy,
nawet książka
i zeszyt.
Las nie nęci go,
rzeka.
Od zabawy
ucieka.
Gdy zasypia, tak myśli:
„Niech mi w nocy się przyśni
wóz strażacki.
I jeszcze,
że gram pięknie
w orkiestrze"...
Jasny księżyc
lśni z dala,
srebro w szybach
zapala
i blask rzuca
na ścianę.
Usnął Wojtek
nad ranem.