PROBLEMY ?
POLECAMY...
"W marszu i w
walce" Cz. Liszewskiego - Pamiętnik oficera 3 Pułku
Szwol. Mazowieckich.
NASZE LINKI
|
|
Mama Krzysia przeziębiła się.
- Niech pani wypije kieliszek wódki przed snem, na rozgrzanie. Na
pewno pomoże - poradziła jej życzliwa sąsiadka.
Układając Krzysia do snu, mama jak zwykle pocałowała go. Krzyś na to:
- Mamo, dlaczego wzięłaś perfumy taty?
Idą sobie Jaś i Małgosia. Jasiu mówi:
- Może pójdziemy na skróty przez las?
A Małgosia:
- Eee, dzisiaj mi się spieszy...
W pewnej rodzince:
- Mamusiu, mam już 16 lat, czy mogę zacząć nosić stanik?
- Nie zawracaj mi teraz głowy Andrzejku.
- Jak ci się udało zachęcić uczniów,
żeby nauczyli się na pamięć tego wiersza Mickiewicza? - pyta
nauczycielka nauczycielki.
- Powiedziałam im, że jest to utwór disco polo.
Maluchy w przedszkolu:
- A mój wujek jest biskupem, i wszyscy mówią do niego "ojcze"!
- A mój wujek jest kardynałem, i wszyscy mówią do niego "eminencjo"!
- A mój wujek jest bardzo gruby i wszyscy mówią do niego "O, Boże"!
- Tato! Patrz dźwiedź!
- NIEDŹWIEDŹ synku.
- A taki podobny!
Jasio do taty:
- Dziadek miał rację że nie powinienem chodzić do nocnych lokali bo
mógłbym zobaczyć tam coś niewłaściwego.
- A coś tam zobaczył?
- Dziadka!
Mama pyta Jasia:
- Jasiu gdzie jest twoja złota rybka?
- W kieszeni, wziąłem ją na spacerek.
- Ciociu, czy wetknęłabyś nos w gniazdo
szerszeni?
- Ależ Kaziu, co ci przychodzi do głowy?
- Bo mamusia mówiła, że ty wszędzie wtykasz nos!
- Kaziu, gdzie znajduje się Kanał
Angielski?
- Nie wiem, panie profesorze, w naszym telewizorze go nie ma.
- O! tato, tam leci toperz!
- Nietoperz, synku.
- Jak nietoperz to co?
Przychodzi Jasio do apteki:
- Czy jest niesteta?
- Jaka niesteta?
- No przecież mówiła pani wczoraj niektórym ludziom "Niestety nie ma"
- Jasiu, jak wygląda kaczka?
- Kaczka, wygląda oczami.
Zdenerwowana kobieta biega po plaży z
synkiem, aż w końcu zwraca się do dziecka:
- Teraz przypomnij sobie w którym miejscu byłeś, gdy zacząłeś
zakopywać tatusia.
- Pani wyrzuciła mnie z lekcji za
minispodniczkę, umalowane usta i manicure!
- Ja to bym jej powiedział!
- A myślisz, że ja jej nie powiedziałem???
Był sobie Jaś i Małgosia. Jaś mówi do
Małgosi:
- Małgosiu, mogła byś wejść na drabinę i zerwać to jabłko na samej
górze?
- Dobrze, Jasiu, nie ma sprawy.
Małgosia wchodzi po drabinie, a Jaś się jej gapi pod spódnicę.
Małgosia opowiedziała o tym mamie.
- Dziecko! Przecież Jaś chciał tylko zobaczyć twoje majteczki.
Po jakimś czasie Małgosia znów opowiada mamie o podobnym zdarzeniu.
- Dziecko! Przecież ci już mówiłam, teraz też Jaś chciał tylko
zobaczyć twoje majteczki...
- Tym razem nie byłam taka głupia i zdjełam!
Na lekcji biologii nauczycielka mówi:
- Pamietajcie, dzieci, że nie wolno całować kotków ani piesków, bo od
tego mogą się przenosić różne groźne zarazki. A może ktoś z was ma na
to przykład?
Zgłasza się Jasio:
- Ja mam, proszę pani. Moja ciocia całowała raz kotka.
- I co?
- No i zdechł.
Przed lekcją pani mówi że przyjedzie
grupa Chińczyków, i mówi także do Jasia, aby ten siadł z tyłu i nie
zadawał głupich pytań.
Lekcja. Dzieci się pytają jak się żyje w Chinach... itp. Nagle pewien
Chińczyk podchodzi do Jasia i pyta się:
- Dlaczego nie zadajesz pytań?
- Bo jak zadam jakieś, to pan się zdenerwuje.
- Nie, na pewno nie, no dobra wal.
Jasiu na to:
- Z ilu jest pan jajek?
Na to Chińczyk:
- No z czterech.
- Wiedziałem, bo z dwóch to nie byłby pan taki żółty....
Jasiu stoi przed komisją poborową i co
chwila przeciera oczy.
- Panie doktorze, ja jestem bardzo krótkowidzący, prawie niewidomy.
- Niewidomy?
- Tak jest. Czy pan doktor widzi ten hak na suficie, bo ja go wcale
nie widzę!
Pierwszoklasista szepce z przejęciem do
nowo poznanej koleżanki:
- A ja wiem, co się robi, żeby mieć dzieci.
- A ja wiem - odpowiada koleżanka - co się robi, żeby ich nie mieć.
Grzesiek wraca ze szkoły. Już od progu
woła:
- Mamo! Dzisiaj na matematyce tylko ja odpowiedziałem pani na pytanie!
- A o co pytała?
- Kto nie odrobił lekcji.
Ojciec mówi do piętnastoletniego syna:
- Jesteś już na tyle duży, że powinniśmy porozmawiać o seksie.
Na to syn:
- Dobra tato co, chcesz wiedzieć?
- Powiedz mi, Stasiu - zwraca się
narzeczony siostry do jej brata - czy podpatrujesz nas przez dziurkę
od klucza, kiedy tu siedzimy sami w pokoju?
- Tak, czasami - pada odpowiedz - ale rzadko, bo przeważnie robi to
mama i babcia.
Dziadek opowiada wnuczkowi bajkę.
- Był zamek, a w tym zamku same dziwy.
- Dziadku! To nie był zamek, to był burdel.
W pewnej szkole pani od polskiego
próbuje nauczyć Jasia poprawnej wymowy rozmaitych, pięknych słow.
polskich:
- Powiedz Jasiu "kura" ? - prosi na lekcji.
- No, kura - mówi Jasiu.
- Nie mówi się "no, kura", tylko kura.
- No, "kura", przecież mówię - irytuje się Jasiu
- Ale powiedz Jasiu "kura" bez tego "no" - nalega pani - Wtedy będzie
poprawnie.
- "Kura"... - wzdycha Jasiu.
- No!... - polonistka wpisuje piątkę do dziennika.
- Kto cię nauczył takich słów?!
- Święty Mikołaj.
- Kto?
- Wczoraj jak wychodził z mojego pokoju po położeniu prezentu uderzył
się w szafę. I wtedy TO powiedział.
Młoda nauczycielka geografii rozpoczyna
swoją pierwszą lekcję w ekskluzywnej szkole im. Stefana Batorego w
Warszawie. Najgorsza ze wszystkich klasa IV-ta "b" nie reaguje jednak
na jej wejście. Trwają krzyki, bójki miedzyławkowe, bieganina. W
ogólnym tumulcie nikt nawet nie słyszy jej słów. Załamana biegnie do
dyrektora i wybucha bezradnym szlochem:
- Nie nadaję się na wychowawczynię takiej młodzieży, gotowa jestem
złożyć natychmiastowe wymówienie.
- Niech Pani się nie martwi, koleżanko - mówi doświadczony pedagog.-
Ja pani pokażę właściwe metody postępowania...
Powracają oboje do klasy, gdzie dyrektor uderza pięścią w katedrę, i
mocnym, zdecydowanym głosem przemawia:
- Cisza, gnojki! Niech wstanie natychmiast ten, kto potrafi naciągnąć
prezerwatywę na globus!...
Zapada w klasie skonsternowana cisza. Po chwili wstaje najgorszy
rozrabiaka, piegowaty Kowalski z "oślej ławki":
- Przepraszam, panie dyrektorze? - odzywa się drżącym głosem.- A co to
takiego globus?
- No właśnie, Kowalski! - uśmiecha się triumfalnie dyrektor. - To jest
wasza nowa pani od geografii, która wytłumaczy wam, na swojej
pierwszej lekcji, jak wygląda globus.
- Tata, kto to jest ta duża pani z
marmuru? Tam na pomniku?
- To jest, synku, Dziewica Orleańska.
- A dlaczego Orleańska?
- Bo z Orleanu...
- A dlaczego Dziewica?
- Bo z marmuru...
Po długim niewidzeniu się, ciotka
spotyka Marysię.
- Co słychać, Marysiu?
- Mamusia urodziła siostrzyczkę.
- Ale przecież wasz tatuś jest już od trzech lat za granicą!
- Tak, ale często pisze...
- Bolku, jak nazywał się Chrobry?
- Nie wiem.
- No, przecież tak jak ty!
- Nowak?!
- Kaziu, czy są jakieś zwierzęta, które
nie słyszą?
- Owszem, panie profesorze, są i głuche...
- Moja siostra jest chora na
szkarlatynę... - oznajmia Kazio w szkole.
- To wracaj do domu, bo mi zarazisz całą klasę - poleca wychowawczyni.
Po dwóch tygodniach Kazio pojawia się na lekcjach.
- I co, siostra wyzdrowiała?- pyta się nauczycielka.
- Nie wiem, bo jeszcze nie pisała...
- A gdzie ona jest?
- W Danii...
Rozmawia dwóch kolegów ze szkolnej ławy:
- Wiesz, wstyd mi za mojego ojca. To prawdziwy tchórz. Ile razy mama
wyjeżdża, on się boi i idzie spać do sąsiadki...
Nauczycielka się pyta dzieci, jakie
zwierzęta mają w domu. Uczniowie kolejno odpowiadają:
- Ja mam psa...
- Ja kota...
- U nas są rybki w akwarium...
Wreszcie zgłasza się Kazio:
- A my mamy kurczaka w zamrażarce...
Na przystanku autobusowym mały chłopiec
trąca w nogę starszego pana.
- Czy pan lubi lizaki?
- Nie.
- To proszę go na chwilę potrzymać, bo muszę zawiązać sznurowadło.
Mała Zosia przedstawia się gościom:
- Jestem panna Zosia.
Po przyjęciu mama zwraca jej uwagę, że sześcioletnia dziewczynka
przedstawiając się mówi tylko: "Jestem Zosia". Zosia zapamiętała to
sobie i następnym razem przedstawia się:
- Jestem Zosia, ale już nie panna...
Jasio i Małgosia na spacerze:
- Och, kochany, nie potrafię wysłowić tego uczucia, które porusza moje
wnętrze...
- Ze mną to samo. Nie powinniśmy byli popijać tych śliwek browarem...
W szkole pani pyta się dzieci:
- Jasiu, co wiesz o Powstaniu Styczniowym?
- Jedni mówią, że było, inni że dopiero będzie...
- A ty Małgosiu?
- Ja tam nie wiem, ale tata się szykuje.
- Kaziu, dlaczego nie byłeś wczoraj w
szkole?
- Bo wczoraj umarł mój dziadek...
- Nie kłam, wczoraj widziałam twojego dziadka w oknie...
- Tatuś wystawił go przy oknie, bo listonosz szedł z rentą...
Lekcja polskiego. Pani pyta się dzieci
kto był największym polskim wieszczem. Nikt nie wie. Pani podpowiada:
- Ad...
Jasiu:
- Adam!!! - Dobrze, a jak miał na nazwisko?
Cisza. Pani znowu podpowiada :
- Mi...
- Michnik!!!
Masz tu 5 zł i idź do kina - mówi ojciec
do syna w niedzielne popołudnie.
- Nie chcę!
- Dlaczego? Przecież lubisz kino!
- Tak, ale jeszcze bardziej lubię być jedynakiem...
Na lekcji dzieci mówiły jakie znają
waluty. Jasiu powiedział, że zna 'razy'.
- Nie ma takiej waluty Jasiu - upiera się pani.
- Jest, bo jak siostra wróciła z wycieczki do Turcji, to ojciec ją
zapytał ile dała za ten sweterek, a ona powiedziała, że dwa razy.
Pani na poczcie zobaczyła jak Jasiu
wrzucał list bez znaczka do Św. Mikołaja. Jako że list bez znaczka nie
miał szansy dojść nigdzie, więc z koleżankami stwierdziły, że
przeczytają. Jak postanowiły tak zrobiły, no i czytają:
"Drogi Święty Mikołaju,
Piszę do Ciebie ten list, ale pewnie i tak nie dojdzie, bo nie stać
mnie nawet na znaczek. Pochodzę z bardzo biednej rodziny i nie stać
nas nawet na jedzenie. Ale zawsze marzyłem Św. Mikołaju, żeby dostać
pod choinkę narty, łyżwy i kombinezon narciarski, i piszę ten list bo
może tym razem stanie się cud i spełnią się moje marzenia..."
Panie z poczty przeczytały, wzruszyły się losem Jasia, i postanowiły
zrobić mu niespodziankę, i kupić mu prezenty pod choinkę. Jak
postanowiły, tak zrobiły. Uzbierały trochę pieniędzy i kupiły Jasiowi
narty i łyżwy, ale brakło im pieniędzy na kombinezon narciarski.
Trudno, wysłały Jasiowi taki prezent jaki miały. Za jakiś czas ta sama
pani z poczty patrzy a Jasiu znowu idzie z listem bez znaczka, do Św.
Mikołaja, więc znowu wzięła list i z koleżankami czyta:
"Drogi Święty Mikołaju,
Dziękuję Ci bardzo za wspaniałe prezenty. Dziękuję za narty, łyżwy i
ten kombinezon którego nie dostałem, ale który na pewno wysłałeś. Nie
przejmuj się Św. Mikołaju, to nie twoja wina. Ja wiem, po prostu te
panie z poczty go wzięły..."
Nauczyciel kazał Jasiowi napisać 100
razy: "Nie będę mówił TY do nauczyciela."
Na drugi dzień Jasio przyniósł zeszyt, w którym to zdanie było
napisane 200 razy.
- Dlaczego napisałeś 200 razy? Kazałem tylko 100...
- Żeby ci zrobić przyjemność, bo cię lubię stary!
- Tatusiu widziałem jak nasz sąsiad
gonił ruszający z przystanku autobus...
- I co?
- Poszczułem go naszym Burkiem i zdążył...
Na lekcji plastyki pani zadała dzieciom
abstrakcyjny temat: panikę. Dzieci się mozolą rysując sceny pożarów,
terroru itp. Tylko Jasiu siedzi beztroski. Narysował dużą, czerwoną
kropkę.
- Co to ma być?
- Panika.
- Dlaczego?
- Moja siostra każdego miesiąca stawiała w kalendarzu taką kropkę. W
tym miesiącu nie postawiła. Żeby pani widziała, jaka w domu była
panika...
- O, mama bardzo się ucieszy - oznajmia
synek wracającemu ojcu. - Właśnie przed pół godziną zatelefonowała do
ciebie do pracy...
- A teraz co robi?
- Jeszcze z tobą rozmawia...
Pani zadała dzieciom ułożenie zdań z
użyciem słowa 'Prawdopodobnie'. Dzieci napisały historyjki typu:
'idzie zima, prawdopodobnie spadnie śnieg'. Jasio oczywiście wymyślił
coś innego:
- 'Moja starsza siostra bierze lekcje fortepianu. Ostatnio, jak
przyszedł do niej nauczyciel, ona zdjęła majtki, on rozpiął spodnie.
Prawdopodobnie nasrają do fortepianu.'
Stoi mały Jasio na przystanku i czeka na
tramwaj. Obok stoi elegancka paniusia. Nagle zawiał wiatr i poderwał
jej spódnicę do góry. Złapała, szybko opuściła na dół i mówi do Jasia:
- Mam refleks, chłopczyku, prawda?
- Nie wiem jak pani, ale my na to mówimy cipa.
Jasio wrócił ze szkoły i ojciec pyta go
jak poszło.
- Z matematyki dostałem piątkę i raz w mordę.
- A za co?!
- Pani pyta: 'Ile to jest 6 razy 4'. No to powiedziałem, że 24. I
dostałem piątkę. 'A ile to jest 4 razy 6' - ona mnie zapytała.
- A dyć to jeden ch*j! - mówi ojciec.
- No właśnie, tak samo jej powiedziałem.
Pani w szkole pyta Jasia:
- Powiedz mi kto to był: Mickiewicz, Słowacki, Norwid?
- Nie wiem. A czy pani, wie kto to był Zyga, Chudy i Kazek?
- Nie wiem - odpowiada zdziwiona nauczycielka.
- To co mnie pani swoją bandą straszy?
Dwoje maluchów zagląda przez dziurkę od
klucza do sypialni rodziców. Chłopiec mówi do siostry:
- Co za paskudztwo, a nam to w nosie nie pozwalają podłubać...
- Mamo! Mamo! - krzyczy synek na
podwórku.
Matka wychyla się z okna:
- Czego?!
- Bo Tomek nie chce wierzyć, że masz zeza...
Po przyjeździe ze wczasów, mamusia sadza
Jasia na stołeczek i pyta się go:
- Powiedz Jasiu. Co robił tatuś jak mamusia była na wczasach?
- No wiesz. Przychodziła tu taka ciocia.
- No i co, co?
- No wiesz. Tatuś ją sadzał na stołeczku, zdejmował jej płaszczyk,
bluzeczkę.
- No i co jeszcze Jasiu, co? (Jasiu zaczyna się wiercić na stołeczku)
- Zdejmował jej majteczki, staniczek. I robili coś. Nie wiem jak to
się nazywa, ale to co ty z wujkiem jak tatuś był na wczasach.
- Tato, dlaczego pies sąsiadów już nie
szczeka?
- Nie pyskuj smarkaczu, jedz co ci przygotowałem!
Pani pyta Jasia w szkole:
- Ile jest pięć plus pięć?
Jasio przebiera rękami w kieszeniach i mówi:
- Jedenaście!
Mały Jasio pyta mamy:
- Mamo, po co ty się malujesz?
- Żeby ładnie wyglądać.
- A kiedy to zacznie działać?
- Jasiu, dlaczego wczoraj nie byłeś w
szkole?
- Bo musiałem iść z krową do byka.
- A nie mógł tego zrobić twój ojciec?
- Nie, to musiał zrobić byk!
- Tatusiu, skąd ja się wziąłem na
świecie? - pyta się Jaś ojca.
- Bocian cię przyniósł.
- A ty skąd się wziąłeś?
- Mnie też bocian przyniósł.
- A babcię?
- Też.
Kilka dni później pani od polskiego zadała dzieciom wypracowanie na
temat: 'Opisz stosunki panujące w twojej rodzinie'. Jaś zamiast
wypracowania pisze jedno zdanie: 'Od trzech pokoleń w naszej rodzinie
nie było żadnych stosunków'.
Rozmawia dwóch przedszkolaków:
- Co to jest miłość francuska?
- To jest wtedy, gdy się całuje w te miejsca gdzie się robi siku.
- Aha, to znaczy w muszlę, czy w sedes?
Wnuczek poszedł z babcią do kościoła w
Zaduszki. Słucha jak ksiądz czyta wypominki:
"Za duszę Jana, Marcina, Henryka, za duszę Adama, Andrzeja,
Teofila..."
Chłopiec słucha, słucha, w końcu zaniepokojony ciągnie babcię za
rękaw:
"Babciu, chodźmy stąd, bo on nas wszystkich zadusi!"
Przychodzi Jasiu do domu ze szkoły i
krzyczy:
- Mamo, mamo dzisiaj zrobiłem dobry uczynek.
- No to mów.
- Koledzy podłożyli pineskę szpicem do góry na krześle nauczyciela.
Już miał siadać kiedy ja odsunąłem krzesło.
Syn kończy osiemnaście lat. Ojciec daje
mu w prezencie cygarniczkę stwierdzając, że od tego momentu pozwala mu
palić.
- Dziękuję tato, ale ja rzuciłem palenie dwa lata temu...
Za komuny:
- Jasiu, a co byś chciał na gwiazdkę?
- Jaką, czerwoną? Nasrać!
Pani pyta dzieci:
- Powiedzcie mi dzieci jakieś zwierzątko na A.
Jasio wstaje i mówi:
- A może to karp???
- Nie Jasiu, siadaj. No dobrze powiedzcie mi teraz zwierzątko na B.
Jasio na to:
- Być może to karp???
- Jasiu za drzwi!!!
Jasio wychodzi.
- Powiedzcie mi teraz zwierzątko na C.
Nagle drzwi się otwierają i Jasio mówi:
- Czyżby to był karp???
Do sypialni rodziców wchodzi Jasio i
chowa się za zasłonkę. W tym samym czasie do sypialni wchodzą nadzy
rodzice Jasia. Tata mówi:
- Kochanie zaczniemy od bułeczki czy od kiełbaski???
Jasio zza firanki:
- Może potrzebna musztarda???
Małgosia do Jasia po łóżkowych
igraszkach:
- Wiesz co Jasiu? Jesteś lepszy niż tato.
- Wiem!
- Skąd?
- Mama mi mówiła...
Wchodzi pani do klasy i widzi, że
Małgosia wychodzi zza firanki i poprawia sobie spódniczkę. Po chwili
wychodzi Jasio i podciąga sobie rozporek. Pani pyta Jasia, co oni tam
z Małgosią robili. Jasio:
- Nie wiem, jak to się nazywa, ale to będzie moje hobby do końca
życia.
- Czy u was w domu wisi portret
kochanego prezydenta Bieruta? - pyta się Jasia zaangażowana
politycznie pani nauczycielka.
- Nie
- A towarzysza Stalina?
- Też nie, ale gdy UB wypuści tatusia z więzienia to on na pewno ich
powiesi - zapewnia Jasiu.
Pewna rodzina wynajęła sobie studenta do
opieki nad synem Jasiem. Jasiu bardzo lubił studenta, a student Jasia.
Jednak kiedy Jasiu skończył 12 lat, rodzina postanowiła Jasia
uświadomić. A któż się do tego lepiej nadaje niż student? Student
oczywiście poprosił o rozmowę z Jasiem na osobności.
- Pamiętasz, Jasiu, co robimy z tymi panienkami co weekend?
- Oczywiście, że pamietam!
- To od dzisiaj musisz wiedzieć, że pszczółki i motylki robią to samo.
Jasio krzyczy do ojca:
"Tato barometr spadł!!!"
"O ile?"
"O jakieś dwa metry..."
Do przedszkola dla dzieci katolików oraz
protestantów w Irlandii przybył na rutynowe badania lekarz. Mały
protestant Johnny zauważył swoją koleżankę - katoliczkę Anne rozebraną
do naga, uważnie się jej przyjrzał, po czym skomentował:
- Nigdy bym nie przypuszczał, że różnice między protestantami a
katolikami są aż tak wielkie.
- Tato daj mi tysiąc złotych!
- Na co?
- Idę na mszę i potrzebuję na napiwek dla księdza!
|