Asia
Przyjaciel
|
Pani
Magdalena szła ulicą w dzień pełen deszczu. Był to jeden z
takich dni kiedy nie chce się nic robić, myśli się, że z za
chmur nie wyjdzie już nigdy słońce. Pani Magda jak zwykle o
tej porze wracała z pracy. Nie lubiła swojej pracy. A trzeba
wam wiedzieć, że pracowała jako sklepikarka na peronie PKP. Magdalena nie była ładna, ani brzydka. Włosy matowe,
koloru brąz, które za czasów młodości były piękne i
puszyste, lecz teraz gdzie niegdzie przyprószone srebrnymi
nitkami. Twarz miała o regularnych z czasem trochę
zaokrąglonych kształtach. Pani Magda miała parę zmarszczek w
okuł ust i kurze łapki ale nie przejmowała się tym.
|
Była
zobojętniała na wszystko. Oczy jakby zamglone, na pierwszy
rzut oka rozmarzone, ale po większym
poznaniu jej osoby okazywało się, że są obojętne. Idąc drogą
obok śmietnika zauważyła brązową walizkę. Nie wiedziała
dlaczego, ale coś jej kazało tam podejść i zobaczyć co jest
w środku. Pani Magda myślała co sobie ludzie o niej pomyślą.
„Pewnie: co to za wariatka siedzi tam i grzebie koło
śmietnika?- tak pewnie tak pomyślą”. Myśli Magdaleny zajęte
były długimi jęzorami sąsiadów gdy z walizki dało się
słyszeć „Miałłłł!”. Pani Magda zaczęła szybciej ją otwierać
i gdy ją otwarła zobaczyła kotka. Mały kiciuś wyskoczył z
walizki i zaczął się łasić do Pani Magdaleny. I co ja ma
robić? Myślała ale już wiedziała, że weźmie zgubę do domu.
|
|
|
Owa
„Zguba” była ruda, w paski, i miała zielono-żółte oczka
które patrzyły ufnie na świat. W domu Pani Magdy kot od razu
wszedł na ukochany fotel jego nowej właścicielki na którym
Magdalena lubiła czytać książki. Gdyby było to inne zwierzę
i inne okoliczności na pewno by je zrzuciła i nakrzyczała,
teraz jednak nawet przyniosła kocyk, żeby „Jej maleństwu”
było ciepło. Potem przyniosła mu mleko w spodeczku, a
gdy skończył pić, pogłaskała go czule.
|
|
Magdalena miała gorące serce. Kotek mruczał zadowolony.
„Hymmm... a teraz pomyślmy jakie imię ci nadać”-
powiedziała zamyślona.
„Co powiesz na Kreska?” – spytała tak jakby czekała na
odpowiedź. Oczywiście jej nie dostała, ale od tego dnia
kot nosił imię Kreska. Wszystkie szare i zwyczajne dni
Pani Magdaleny należały do przeszłości.
|
|
Czego
to Kreska nie wymyśliła!
Pewnego poniedziałku gdy Magdalena myła podłogi mopem,
Kreska siedziała jak na szpilkach. Patrzyła uważnie na „Te
kawałki szmatek” które ślizgały się tu i tam. Gdy Pani Magda
skończyła, włożyła mopa do wiadra i poszła coś zjeść. Kreska
od razu skorzystała z okazji! Wskoczyła do wiadra żeby
zniszczyć wroga. Ale nie pomyślała, że wróg jest
otoczony wodą. Dopiero gdy wskoczyła do twierdzy
nieprzyjaciela zorientowała się, że coś jest nie tak.
Krzyczała na swój koci sposób aż jej opiekunka Magda
przybiegła wystraszona. Przemoczony i pouczony kot nigdy
już nie zbliżał się do „siedziby potworów”. Albo wtedy
gdy w niedzielę Kreska wpadła na pomysł aby pobawić się
w Tarzana na nowych zasłonach Pani Magdy. Już, już miała
się za nie złapać pazurami gdy weszła Magdalena.
|
Kreska za karę nie dostała kurczaka (Pani Magda
rozpieszczała ją niemiłosiernie). Ale i tak jakieś kąski
leżały pod stołem bo Magdalena „nie potrafiła zostawić
Kreski na głodzie”.
|
|
Wszystko
szło jak najlepiej aż do 25 grudnia.
Są wtedy święta i wszyscy powinni się cieszyć, ale Pani
Magdalena nie potrafiła. W tym pięknym świątecznym dniu,
dwa lata temu zmarł jej mąż w wypadku samochodowym.
Magdalena patrzyła na jego zdjęcie długo i ze smutkiem.
Kreska przypatrywała się swej pani gdy Magda poszła do
kuchni i coś przyniosła. „Ciekawe co to”- myślała
Kreska. Były to tabletki. Magda chciała się otruć.
Zażyła wszystkie i poszła spać. Wieczorem Kreska jak
zwykle czekała pod drzwiami sypialni Magdy, ponieważ ta
zawsze wychodziła wieczorem do kuchni coś przekąsić i
przy okazji poduczała kotu co lepszy kawałek.
|
Nic się
jednak nie działo. Kreska zniecierpliwiona zaczęła
miauczeć długo i przeciągle. W końcu sąsiadka Pani
Magdaleny nie wytrzymała tego piekielnego hałasu.
Zapukała w drzwi. Nikt się nie odzywał. Sprawdziła
klamkę. Drzwi były otwarte. Sąsiadka weszła do domu Pani
Magdy i zobaczyła kota pod drzwiami jej sypialni
miauczącego i zarazem wściekłego. Kot drapał pazurami o
drzwi, aż piszczało i trzeszczało. „Niech Pani uspokoi
kota! Spać się nie da!”- Nic. Żadnej odpowiedzi.
Sąsiadka weszła do sypialni i zobaczyła śpiącą jak
kamień Magdalenę. „O Boże co jej się stało?!”.
Potrząsnęła. Nic. Wykrzyknęła jeszcze raz „o Boże!” i
złapała za słuchawkę telefonu, wybijając nr pogotowia
ratunkowego.
|
***
W trzy dni później Pani Magda
wróciła do domu ze szpitala. Wszyscy sąsiedzi bardzo się o
nią martwili. Ona zaś zapewniała: ” Nie martwcie się. Ja
teraz chcę żyć. Mam dla kogo. Dla mojego przyjaciela w kocim
wcieleniu.” - wzięła Kreskę na ręce i dała jej wielką
kiełbasę. Kreska nie dowiedziała się nigdy dlaczego dostała
taki podarek, tak samo jak Pani Magda nigdy się nie
dowiedziała jak to naprawdę było z bohaterskim wyczynem
Kreski.
Koniec
|