Pewnego dnia w małym miasteczku był sobie niski
mężczyzna, który zawsze i wszędzie chodził z małym
pieskiem - Lulusiem.
Pewnego razu wracając ze spaceru pies wbiegł na ulicę
i... trudno mówić - potrąciła go wielka ciężarówka.
Pies zginął. Jego właściciel strasznie rozpaczał za
swoim pieskiem.
Gdy następnego dnia owy właściciel - Juliusz obudził
się, ubrał, zjadł śniadanie i poszedł na spacer po
parku.
W parku , w miejscu ciszy i spokoju usiadł na ławkę
obok drzewa. Spojrzał na pień do którego był
przywiązany dalmatyńczyk.
Juliusz
bez zastanowienia odwiązał psa i zabrał go do domu. Nazwał
go Pikuś. Pies i Juliusz zaprzyjaźnili się na dobre. Juliusz
zapomniał już o Lulusiu. Następnego dnia wyszli razem na
spacer.
Dalmatyńczyk Pikuś, jak go nazwał Juliusz, miał jednak
wadę. Bał się swojego cienia. Gdy biegł - to cień za
nim. Biedak strasznie się meczył.
Jednak pewnego dnia postanowił sobie że nie będzie zwracał
na "niego" uwagi. Podziałało. Następnego dnia gdy cień go prześladywał Pikuś nie zwracał na niego uwagi - nawet go
polubił.
Odtąd dalmatyńczyk Pikuś zaprzyjaźnił się ze swoim cieniem.