Koronkowy cień rozłożystej wierzby, padał prosto do nóżek małej
Piaskowej Królewny. Siedziała ona sobie na tronie z bursztynu i
wygrzewała bose stópki w słoneczku.
- Jaki piękny dzień - powiedziała - Ciekawa jestem, ile dzieci nas
dzisiaj odwiedzi?
- Nie ciekawe!- burknęła pracowita jak zwykle Mrówka Marta.
Zbierała pogubione okruszki, różowoblade, wyżute gumy do żucia i
zlepione kropelkami opadłymi z lodów czekoladowych, ziarnka piasku.
- Znowu będzie dużo bałaganu!
- Kochana Marto... - przecież wiesz, że gdyby nie Dzieci, nasze
królestwo przestałoby istnieć.
- Przestałoby, nie przestałoby… - ale One mogłyby być grzeczniejsze
i nie śmiecić. Czy, mamy nie uczą ich dobrego zachowania?...
- Ależ uczą! Przecież wiesz, jak trudno jest zawsze postępować
MĄDRZE I DOBRZE!? To tylko dzieci…
- Dzieci, nie dzieci porządek musi być!
Na te słowa, Piaskowa Królewna uśmiechnęła się tylko czule i
powróciła do rozkoszowała się ciepłem porannego słoneczka.
- Tak w gruncie rzeczy… - pomyślała po chwili
- Mrówka Marta ma rację! Coś trzeba wymyślić, by pomóc jej,
utrzymać naszą piaskownicę w czystości. Tu przydałby się jakiś CZAR!
Ale jaki?…
Nagle coś świsnęło, ćwierknęło i ciepły podmuch powietrza zrzucił
koronę z główki Królewny Wiwi. A złocistopiaskowe włosy, na parę
chwil, zasłoniły jej cały świat .
- Ojej! Co to?
- Raczej, kto to… ćwir, ćwir? - zaszczebiotał wróbelek.
- Ach, to ty łobuziaku!... - powitała go czule Królewna.
- Dzień dobry Dobra i Mądra Królewno Wiwio! Mam mały problem…
- Tak? - spytała zaciekawiona Dobra, Mądra i Rozczochrana Piaskowa
Królewna.
- Mam alergię na kocie futro i bardzo, bardzo swędzi mnie skóra.
- Alergia na kocie futro…? - przerwała wróbelkowi Królewna - Aha
to, dlatego wróble uciekają przed kotami - zażartowała.
- Tak ha, ha, ha -śmiał się wróbelek, po czym rzekł:
- Czy mogę po zażywać leczniczych, piaskowych kąpieli, w Twoim
królestwie?
- Ależ, proszę bardzo! - rzekła Wiwia - niech Ci pójdzie na
zdrowie!
To powiedziawszy poprawiła niesforne kosmyki, założyła koronę i
rozsiadła się wygodnie na tronie.
- Zaraz, zaraz, o czym to ja myślałam?… - powróciła do dumania
Królewna poprawiając koronę i wystawiając nóżki do słoneczka.
- CZAAR… Potrzebny jest czar…
Mrówka Marta bała się trochę wróbelka, dlatego też zaszyła się w
dziurce pomiędzy deskami okalającymi piaskownicę.
- Wróbel, dzieci, psy, koty... wszyscy tylko biorą i nic nie dają!
Każdy ma przyjemność z przebywania tutaj, a ja mam pracę. Dlaczego
nikt nie dba, o nasze królestwo!
Królewna Wiwia tymczasem, poczęła spacerować wokół tronu, bardzo
mocno marszcząc brwi i drapiąc się od czasu do czasu w koronę -
myślała!
- Hymm…Czar… Magia…
- Wiem!!! - wykrzyknęła nagle uradowana.
- Marto potrzebuję zapachu róż i...
- Marto, gdzie jesteś? Chodź proszę prędko nam pomysł, jak ułatwić
Ci życie…
- O! Czy to możliwe? - dziwiła się Marta wychodząc z dziurki, gdyż
wróbel właśnie odleciał podziękowawszy pięknym ukłonem.
- Potrzebny mi będzie zapach płatków róż, czy możesz się o niego
postarać?
- Mądra i Dobra Królewno Wiwio! - rzekła poważnie zaniepokojona
Marta - Czy sądzisz, że przyjemna woń podczas sprzątania, jest
rozwiązaniem moich problemów?
- I tak i nie! - tajemniczo odparła Królewna.
- Jak to? - dziwiła się Mrówka.
- Ta woń będzie posłańcem, a nie tylko pieszczotą dla nosa.
Dostarczy wiadomość dziecięcym uszom.
- No, to teraz już niczego nie rozumiem… Lepiej poproszę Ślimaka
Karusia o pomoc, on dobrze zna podwórko i wie gdzie rosną róże.
W południe przed tronem Piaskowej Królewny stały cztery, malutkie
paczuszki z jedwabiście delikatnych różanych płatków.
Królewna stała przed nimi i machając czarodziejską różczką wymawiała
zaklęcie:
- Trzasku prasku - ziarnko piasku!
Słonka promyki
Dziecięce okrzyki!
Radość tworzenia
Siła burzenia,
Babki z piasku - trzasku prasku!
Przy ostatnich słowach stuknęła różczką po trzy razy w każdy z
pakunków. Paczuszki rozwinęły się, a zaczarowany różany zapach począł
wydostawać się cienką stróżką i krążyć wokół Piaskowej Królewny.
Królewna wzniosła wysoko różczkę, a zapach skierował ku niej, ocierał
się o nią i rozchodził się po całej piaskownicy. W tym samym czasie
Wiwia wymawiała kolejne słowa.
- Zabawa i przyjemność tak, ale w czystej piaskownicy.
Muszę po sobie posprzątać.
Nie będę rzucać papierków do piaskownicy.
Nie będę zostawiać pudełek po napojach w piaskownicy.
Lubię czystą piaskownicę itd. itd.
Gdy zapach pokrył swą zaklętą wonią całą piaskownicę, Królewna
rzekła do Mrówki:
- Zapach połechce czule dziecięce noski i niepostrzeżenie zaniesie
słowa do ich uszu. A dzieci będą myślały, że to jakiś dobry duszek
podpowiada im jak powinny myśleć i postępować. Szybko zorientują się,
że to właściwe myśli i spodoba im się takie postępowanie, i ZACZNĄ
DBAĆ O NASZE KRÓLESTWO! Czy to nie wspaniałe!?
- Cudowne! - przytaknęła Mrówka Marta - Nareszcie trochę odpocznę i
będzie tu już zawsze ładnie.
Zadowolone z siebie Królewna i Mrówka, resztę dnia poświęciły na
rozkoszowaniu się ciepłym słoneczkiem.
A gdy w Królestwie pojawiły się dzieci nie mogły nadziwić się, skąd
wziął się tu tak miły zapach. I wydawało im się, że jest tu wyjątkowo
czysto i ładnie. Czyżby działały tu jakieś czary?…