| 
          Kamila 
              WaleszkiewiczKańka i Pieseczek
          - Aaa!... – ziewając, przeciągał swe 
          puszyste ciałko Pieseczek.- Dzień dobry słonko! – przywitał się grzecznie.
 Uwielbiał je nie tylko za to, że jest ciepłe i jasne. Cieszyło go 
          również to, że z całego, wielkiego bloku, to on pierwszy wita się ze 
          słoneczkiem.
 - Dlaczego uważasz, że Ty pierwszy – zapytała przecierając oczka 
          Kańka.
 - O, czyżby czytała w moich myślach? – zastanawiał się Pieseczek, a 
          głośno powiedział:
 - Skąd wiesz?
 - Ha, ha, ha! – zaśmiała się dziewczynka – Bo dzisiaj w nocy mówiłeś o 
          tym przez sen!
 - O, nie! Co jeszcze wyszczekałem?… Co?! – dopytywał trochę zmieszany 
          i przejęty Pieseczek.
 - Nie martw się. Nic więcej. Tylko to. To powiesz mi wreszcie, czy 
          nie...? – niecierpliwiła się Kańka.
 - Co mam powiedzieć?
 - Pieseeeczeeeek...
 - No dobrze, już mówię, mówię…
 - A na którym piętrze mieszkamy? – zapytał nagle Pieseczek.
 - Na dziesiątym… i co z tego?… - Poczekaj, poczekaj… już wiem!!! Ale z 
          Ciebie spryciarz! Ola z parteru pewnie jeszcze śpi otulona czarnym 
          szalem Pani Nocy. – powiedziała dziewczynka tajemniczym głosem.
 - Chał, chał! – zaszczekał radośnie Pieseczek – Chodź, zobaczymy, co u 
          Agi.
 Aga szorowała właśnie swe lśniącobiałe ząbki. Dbała o nie najpilniej z 
          całej rodziny i była z nich bardzo dumna. Dlatego też bardzo często 
          się uśmiechała, zarażając dobrym nastrojem wszystkich wokół. 
          Oczywiście uśmiechała się jeszcze z tysiąca innych powodów. A 
          ponieważ, robiła to naprawdę często, Pieseczek nazywał ją Białą 
          Radością.
 - Cheś, hehećek!
 - Słucham?! – przekręcając łebek na boki dziwił się Pieseczek.
 - Gul, gul, gul – zabrzmiało w odpowiedzi.
 - Cześć Pieseczek! I cześć Kańka! – wypłukawszy ząbki powtórzyła Aga.
 - Czy wiecie, że ja Biała Radość ujrzałam dziś rano inną białą 
          radość…? I to nie w lustrze… Choć to, przez co patrzyłam, też czasami 
          lustrem bywa…
 Kańka i Pieseczek otworzyli szeroko buziaki ze zdziwienia.
 - Ona mówi jakimś szyfrem...? – zaszczekał Pieseczek.
 - A może uderzyła się w głowę, gdy wstawała z łóżka…?! – zastanawiała 
          się Kańka.
 - Albo rzuciłem na nią czar, wymawiając przez sen jakieś zaklęcie…? – 
          przestraszył się nie na żarty Pieseczek.
 - Ha, ha, ha!… - śmiała się Aga.
 - Widzę, że wy już wstaliście, ale wasze szare komórki jeszcze śpią… - 
          żartowała
 - O! O! O! Wypraszam sobie! – udawał oburzenie Pieseczek. A ponieważ 
          kiepsko mu to wychodziło, cała trójka wybuchła śmiechem.
 - Co bywa lustrem?… - zastanawiała się głośno Kańka.
 - Cześć ludziopsiaki! – przywitał, łamiących sobie głowy nad rebusem, 
          rozczochrany brat.
 - Cześć! Jakieś ptaszyska uwiły sobie gniazdko w twojej czuprynie – 
          śmiała się Kańka, wskazując piórko tkwiące w jego włosach.
 - Co bywa lustrem? – zapytał Pieseczek.
 - Lustrem…? Zwierciadło złej królowej!…
 - Co?… Następny rebusiarz… - z rezygnacją zauważył Pieseczek.
 - Lustro WODY!!! – wykrzyknęła Kańka - Zobaczyłaś swoje odbicie w 
          wodzie! – skacząc i klaszcząc w dłonie, cieszyła się Kańka.
 - Sprytne! Tak też mogłoby być, ale nie o to mi chodziło.
 - Myślałam o oknie, o szybie…Późnym wieczorem albo w nocy, gdy 
          zaświeci się światło w pokoju, można się w niej przejrzeć, jak 
          lustrze.
 - Ale mówiłaś, że widziałaś białą radość rano! – rezolutnie zauważył 
          Pieseczek.
 - Bo tak też dzisiaj było… - kolejny raz tajemniczo zawiesiła głos 
          Aga.
 - Do pokoju! – zakomenderowała Kańka.
 A po chwili Aga z bratem usłyszeli radosne:
 - Śnieg! Śnieg! Bialutki śnieg!
 - Śniadanie! Śniadanie! – wołała Kańka.
 - Zęby! Zęby! – szczekał Pieseczek.
 - Ubranie! Ubranie! – podchwyciła ton niecierpliwych okrzyków Aga.
 - Może po kolei – rzeczowo zauważył brat – Zęby, ciuszki, śniadanie, a 
          na końcu śnieg!
 - Zgoda! – zawołała Kańka – Pieseczek pospiesz się!
 - Białe ząbki, biały serek i sweterek i biały zimowy puszek – śpiewnie 
          recytował Pieseczek.
 A Aga z bratem poszli przygotować śniadanko, by smakowicie uczcić, tak 
          wesoło zaczynający się dzień.
 
          Bardzo dziękujemy za piękną bajeczkę.Ania (Kańka), Marcin i Aga.
 |