Pewnego
dnia Małe Łee maszerowało sobie chodnikiem i głośno krzyczało:
- Łee! Łee!
Przechodnie
zatykali sobie uszy, bo trudno było wytrzymać ten hałas. Niektórzy
usiłowali uspokoić rozpłakane Łee, ale gdy tylko próbowali je
pocieszać, poklepywać po ramieniu lub czule się uśmiechać, rozżalone
Łee natychmiast krzyczało jeszcze głośniej.
- Łee! Łee!
A, gdy ktoś
chciał je skarcić i ostrym tonem tłumaczył, że powinno się uspokoić,
że to nie ładnie tak wrzeszczeć, że nie jest pępkiem świata i że
powinno się uspokoić… Małe Łee płakało jeszcze głośniej:
- Łee! Łee!
Tupało
mocno nogami wykrzykując:
- A
właśnie, że będę płakać! Łee! Będę płakać coraz głośniej i już!
I
wrzeszczało:
- Łee! Łee!
– z całych sił.
Nic go nie
interesowało, tylko jego własne nieszczęście i złość.
Myślało
sobie:
- Nikt mnie
nie rozumie! Wszyscy się wymądrzają! Jestem nieszczęśliwe! I złości
mnie to! Cały świat jest do niczego!
Było tylko
ONO i jego WIELKI ŻAL! I nawet nie zauważyło, że zbliżyło się do
skrzyżowania, a przy przejściu dla pieszych właśnie zaświeciło się
czerwone światło. Zagłuszając głośnym płaczem świat i swoje własne
myśli, WKROCZYŁO NA JEZDNIĘ!!! I…
Na
szczęśnie drobna dłoń pewnej uśmiechniętej dziewczynki, złapała je za
bluzę i z całych sił pociągnęła w tył!!!
Nagle… w
ułamku sekundy na ulicy zapanowała cisza. Przechodnie przystanęli
zadziwieni rozglądając się wokół.
- Aha! To
Małe Łee przestało wrzeszczeć!
Stało na
chodniku obok uśmiechniętej dziewczynki, a przed jego nosem pędziły
samochody. Pierwsza ciszę przerwała dziewczynka:
- Czerwone
światło – STÓJ! Zielone – IDŹ! Zapamiętaj Małe Łee, i zawsze patrz,
który kolor do ciebie się uśmiecha i co mówi!!!
- Tak –
odpowiedziało gapiowate Łee, ciągle stojąc z szeroko otwartymi oczami.
- Już nie
będziesz płakać? –zapytała dziewczynka.
- Nie –
odparło Małe Łee.
- A
dlaczego tak bardzo krzyczałeś?
- Nie wiem
– przyznało się Łee – ale tak bardzo czułem się nieszczęśliwe! Świat
był taki niesprawiedliwy… przynajmniej tak mi się wydawało…
Małe Łee
wciąż stało zadziwione całą sytuacją, nie do końca rozumiejąc co się
stało i co się dzieje.
- Nie martw
się – powiedziała dziewczynka – wszystkim zdarza się mieć złe chwile,
ale zawsze trzeba pamiętać, że nie jesteśmy sami na świecie. Jeśli
nawet nie chcesz czasami mieć do czynienia z żadnym człowiekiem, to i
tak możesz na niego przez przypadek natrafić, i musisz liczyć się z
istnieniem wokół ciebie innych…
- Tak –
powiedziało zawstydzone Łee – byłem egoistyczne. Pewnie moje wrzaski
nie jednej osobie zepsuły humor. Gdyby nie ty… - niedokończyło Małe
Łee.
Uśmiechnięta dziewczynka pogłaskała Małe Łee po główce.
- No już
dobrze, zobacz zielone światło możemy iść – i biorąc Małe Łee za
rączkę przeprowadziła je na drugą stronę ulicy.
Małe Łee
maszerowało teraz chodnikiem pięknie się do wszystkich uśmiechając. I
nie mogło się nadziwić, jak to możliwe, że świat wydawał mu się taki
okropny?… I po co właściwie czuło się takie nieszczęśliwe, skoro teraz
jest mu dobrze. Ptaszki ćwierkają, pieski merdają ogonami, chłopcy
grają w piłkę, dziewczynki skaczą w gumę i świeci ciepłe słoneczko.
- Świat
jest piękny i przyjemny – ze zdziwieniem pomyślało Małe Łee.
I podążało
dalej zupełnie odmienione, ciche i radosne.