ja sadze ze tysiaclecia czy nawet stulecia mnie mogly by sie wydac meczace nawet z ta ukochana osoba - krotkosc naszego zycia daje nam wlasnie mozliwosc kochania do szlaenstwa, odczuwania wogole intenyswosci uczuc..gdybym cialo miala 20 latki a umysl tysiacletniego czlowieka nie wiem czy chcialabym sie znowa zakochiwac bo przez te 1000 (czynawet 200) lat zdazyla bym poznac milosc w kazdym jej aspekcie..wystarczy spojrzec na ludzi teraz przy obecnej dlugosci zycia - jak nie wiele jest par malzenskich, ktore kochaja sie tak samo po 60 latach malzenstwa co na poczatku....mowie o milosci ale sadze ze tak samo jest ze wszytkimi uczuciami, ktorych doswiadczamy
a co do tolkiena - pisze to narrator:'lecz synowie czlowieczy umieraja prawdziwe i opuszczaja swiat; dlatego gdziekolwiek na nim przebywaja nazywani sa goscmi lub przechodniami. smierc jest ich przeznaczeniem, darem, ktorego nawet valarowie zmeczenie brzemieniem tysiacleci moga im pozazdroscic.'
1. Nawet jeśli taka wieczna miłość w końcu stała się monotonna, czy gdyby wygasła, to są jeszcze inne plusy wiecznego życia, a mianowicie poznanie rzeczy, o których teraz możemy tylko pomarzyć... np. odkrycie jakichś nieznanych dotąd tajemnic człowieka, przyrody... czy chociażby ujrzenie na własne oczy przyszłej nauki i techniki .
2. Hmm... chyba muszę po raz kolejny Silmarillion przeczytać . Ale kiedy to nastąpi, to nie wiem .
Pomogła: 13 razy Dołączyła: 25 Lis 2004 Posty: 809
Wysłany: Pon 14 Lut, 2005 18:33
eee jakos mnie te plusy nie przekonuja - moj czas jest teraz i teraz go tzreba wykorzystac....poza tym gdyby ludzie zyli wieczni zaszedl by proces przeludnienia a co za tym idzie wyzywienia itp (ja wiem ze kosmos, ze papki weglowodanowo-proteinowe ale theres no place like home i barszcz i pierogi z kapusta )
Pomogła: 12 razy Dołączyła: 25 Lis 2004 Posty: 604
Wysłany: Wto 15 Lut, 2005 12:37
hm ztego co kiedys mialam na jakism wykladzie, czlowiek ma 'potencjal' do zycia ponad 100 lat (wystarczy spojrzec na to, ze keidys ludzie umierali w wieku 40, a teraz 70-80).
a niesmiertlenosc.... heh nie, to MUSI byc nudne, op zatym taka kolej rzeczy, ze trzeba umrzec coby zostawic cos dla potomstwa. czlowiek i tak jest dziwnym gatunkiem, ktory spedza 20 lat zycia z rodzicami (czyli powiedzmy 1/2 - 1/3). wystarczy sobie highlandera zobaczyc jak mu slabo bylo jak co odcinek mu kobita umierala albo tego z robinem williamsem, cop byl robotem (nie pamuietam jak sie film nazywal).
co do tego, co napisala gabrielen chyba, 40 lat - starosc ? no dziekuje moja mama ma 47 llat i jakos nie widzi mi sie zeby nagle miala umierac - za bardzo ja lubie. tez mi sie nie chce meczyc staroscia (hehe a pierwsze objawy juz sioe u mnie pojawiaja ), ale kiedy zaczyna sie starosc, to raczej ciezko powiedziec, kazdy ma inaczej (ostatnio na przyklad sie zdziwilam, ze jadna pani dr ode mnie z wydzialu idzie na emeryture, jako ze 60 lat ma; nie bylby w tym nic dziwnego, gdyby nioe to, ze jej dawalam 40 w porywach do 45).
ktos tam jeszce pisal, ze najgorsza smierc w wypadku.... hmm chyba sie nie zgodze, jak sie umiera od razu przynajmniej nie ma tego bolu. mi sie wydaje, ze najgorzej umeirac powoli, jak wiesz ze umierasz i nic z tym zrobic nie mozesz - patrzysz na rodzine, ukochane osoby i amsz te swiadomosc, ze wkrotce ich zostawisz, z drugiej strony ma sie wtedy mozliwosc zalatwienia kilk spraw, pozegnania sie etc. ale czy to jest konieczne...
_________________ It`s not that gold
It`s not as golden as memory
Or the age of the same name
It`s not that gold
Himitsu -Usunięty- Gość
Wysłany: Wto 15 Lut, 2005 14:36
frigg napisał/a:
eee jakos mnie te plusy nie przekonuja - moj czas jest teraz i teraz go tzreba wykorzystac....poza tym gdyby ludzie zyli wieczni zaszedl by proces przeludnienia a co za tym idzie wyzywienia itp
1. Ciebie te plusy nie przekonują, a mnie jak najbardziej - bo to zawsze było moje marzenie - widzieć przyszłość, jak będzie wszystko wyglądać, podziwiać cuda techniki, które kiedyś tam powstaną. Normalnie cud-miód i orzeszki .
2. A czemu wszyscy ludzie mieliby żyć wiecznie?? Te kilka osób w pełni by wystarczyło . A już na pewno ja . (Niom, i ktoś jeszcze. )
3. Zaszedłby proces przeludnienia?? Toż ten proces jest na tym świecie już od łaaaaaaadnych paru lat .
nidhogg napisał/a:
op zatym taka kolej rzeczy, ze trzeba umrzec coby zostawic cos dla potomstwa.
To ja mam umierać tylko po to, żeby jakieś sępy żerowały na moim dorobku?? Niedoczekanie... Aż chciałoby się rzec: "Po moim trupie" .
Pomogła: 13 razy Dołączyła: 25 Lis 2004 Posty: 809
Wysłany: Wto 15 Lut, 2005 15:04
haha i kto mial by byc w tych 'kilku ososbach'?...oczywiscie ze ten proces trwa - tylko dlatego ze srednia zycia sie wydluzyla - a co by bylo gdybysmy zyli po 400 lat? ale kto wie moze twoje marzenie sie kiedys spelni
Himitsu -Usunięty- Gość
Wysłany: Wto 15 Lut, 2005 17:22
frigg napisał/a:
haha i kto mial by byc w tych 'kilku ososbach'?...
Miałbym być ja i moja dziewczyna + ewentualnie ktoś, kto chciałby się do nas dołączyć :]. Byle nie za dużo .
frigg napisał/a:
a co by bylo gdybysmy zyli po 400 lat?
Byłoby cool .
frigg napisał/a:
ale kto wie moze twoje marzenie sie kiedys spelni
No cóż, faktem jest, że zanim się przekopyrtnę na tamtą stronę (o ile w ogóle ) to co nieco z nowych cudeniek na 100% zdążę zobaczyć (w większości na pewno tylko dzięki Japonii ), ale nie wiem, czy to mnie zadowoli . Więc oby się spełniło, Frigg, oby się spełniło .
Pomogła: 12 razy Dołączyła: 25 Lis 2004 Posty: 604
Wysłany: Pią 18 Lut, 2005 11:56
hm Himitsu, ja wiem, ze kazdy mysli, ze uczucie na wiecznosc, ale co by sie stalo, jakbys sie rozstal z owa dziewczyna ? :> psikus nie ? zostajesz calkiem sam na wiecznosc
_________________ It`s not that gold
It`s not as golden as memory
Or the age of the same name
It`s not that gold
Himitsu -Usunięty- Gość
Wysłany: Pią 18 Lut, 2005 12:33
nidhogg napisał/a:
hm Himitsu, ja wiem, ze kazdy mysli, ze uczucie na wiecznosc, ale co by sie stalo, jakbys sie rozstal z owa dziewczyna ? :> psikus nie ? zostajesz calkiem sam na wiecznosc
Pomogła: 39 razy Dołączyła: 25 Wrz 2003 Posty: 2010
Wysłany: Pią 18 Lut, 2005 15:39
nidhogg napisał/a:
hm Himitsu, ja wiem, ze kazdy mysli, ze uczucie na wiecznosc, ale co by sie stalo, jakbys sie rozstal z owa dziewczyna ? :> psikus nie ? zostajesz calkiem sam na wiecznosc
Wieczność tyle trwa że pewnie w końcu by się zeszli . Chociaż radziłabym więcej panienek uwiecznoć bo nigdy nie wiadomo .
Śmierć...Słowo ogólnie brzmi straszzzzznie,ale tak wogle chyba nie jest taki straszne...Czy boję sie smierci raczej nie a może? Sam nie wiem....Poprostu ten temat jest dla mni obcy...Jednak przez śmierć nie zobaczę do końca MOJEGo życia bliskich mi osób...Moze gdzieś tam w górze sie znimi spotkam?
Śmierć to na pewno nic przyjemnego, ale nie przeraża mnie. Życie traktuję jak stan przejściowy. To pewien etap w mojej egzystencji. Jestem po coś na Ziemi. Może mam się czegoś nauczyć, albo coś zrobić... Śmierć to przejście jakby do innego wymiaru. Nie wierzę, że po śmierci wszystko się kończy. To bez sensu cierpieć, męczyć się, do czegoś dążyć a potem umrzeć i koniec.
_________________ Pijemy za lepszy czas
za każdy dzień, który w życiu trwa
za każde wspomnienie, co żyje w nas
niech żyje jeszcze przez chwilę
---
http://www.dziecionline.pl/pomoc
Gabra -Usunięty- Gość
Wysłany: Pon 21 Lut, 2005 19:55
Jest coś takiego jak REINKARNACJA.Dusze po śmierci wędrują do innego ciała,np.jeżeli ty na to zasługujesz,w następnym życiu możesz byc królowa,albo kim innym.Jeżeli jednak byles np. okrutny i zły,możesz za kare zostac np. robakiem.Także mozliwe,ze twoja dusza jest duszą jakiegos człowieka ktory wczesniej żył.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach