Stanisław Bielicki (1901-1940) - pierwszy partyzant
Na razie przegraliśmy, ale to nie koniec wojny. Możecie iść do domów lub na Litwę, gdzie będziecie internowani. Ja zostaję w kraju. Tak (lub w podobnych słowach) powiedział kapitan Stanisław Bielicki do żołnierzy swego szczupłego oddziału przy granicy litewskiej, koło wsi Zelwa.
Był koniec września 1939 roku. Cofali się właśnie przed nadchodzącą Armią Czerwoną, która zaatakowała Polskę zdradziecko od tyłu. Bielicki miał tajny rozkaz od generała Olszyny-Wilczyckiego, by pozostać na Suwalszczyźnie i przygotować grupę dywersyjno-zwiadowczą, a także kadrę dowódczą dla przyszłego powstania przeciw okupantom. Powszechnie przecież wierzono, że na wiosnę ruszy ofensywa potężnych aliantów, zmiażdży armie najeźdźców, a wtedy społeczeństwo przystąpi do powszechnego rozbrajania Niemców (tak, jak to miało miejsce w 1918 roku).
Urodzony w 1901 roku na kresach, brał udział w walkach o niepodległość, a także w wojnie polsko-bolszewickiej. Pozostał w wojsku jako oficer zawodowy. Otrzymał przydział do Korpusu Ochrony Pogranicza i będąc na granicy litewskiej poznał swą późniejszą żonę, Wandę Korejwo. Jej brat był wójtem gminy Sejwy. Przez rodzinę żony poznał wielu ludzi z Suwalszczyzny, gorących patriotów, często ze stażem w Polskiej Organizacji Wojskowej.
Nie zaczynał sam. Wraz z nim pozostał porucznik Włodzimierz Pilecki oraz podoficerowie: Wacław i Zdzisław Mroczkowie, Włodzimierz Młynarski, Aleksander Murawski i Zygmunt Majchrzak.
Korzystając ze swego rodzaju bezkrólewia (trwały przetargi, komu przypadną te ziemie: Niemcom czy bolszewikom), grupa zbierała i konserwowała porzuconą broń, którą następnie chowali w głębokiej tajemnicy Bielicki z Pileckim. Stałego schronienia udzielał konspiratorom Józef Korejwo. On też wyrobił im dokumenty na fałszywe nazwiska.
Do grupy dołączyli miejscowi: Władysław Januszewski - nauczyciel z Kaletnika, Ksawery Rukat - rolnik, peowiak ze Szwajcarii, Aleksandra Kujałowicz - nauczycielka, Jan Wiśniewski - ślusarz i wielu innych. Grupa przyjęła nazwę "Tymczasowa Rada Ziemi Suwalskiej", a jej dowódca -pseudonim "Ziomek".
Bielicki zamieszkał w Suwałkach u Wawrzyńca Moderackiego (ulica Tadeusza Kościuszki 47). Nawiązał kontakt z grupą podoficera H Pułku Ułanów, Jana Krawczyka, którą wcielił do swej organizacji. Konspiratorzy dalej gromadzili broń, a także wydawali ulotki pisane na maszynie "ku pokrzepieniu serc".
W międzyczasie zmieniły się warunki. Na podstawie układu niemiecko-bolszewickiego Suwalszczyzna została podzielona. Część północną z Suwałkami zajęli Niemcy. Zaistniało niebezpieczeństwo, o którym Bielicki nie wiedział. Zygmunt Majchrzak był od 1935 roku agentem niemieckiego wywiadu - Abwehry. Po wkroczeniu Niemców do Suwałk nawiązał z nimi kontakt i został agentem Gestapo. Wróg był informowany na bieżąco o zamierzeniach sztabu organizacji. Aresztowania nie nastąpiły od razu. Niemcy czekali, by w organizacji skupiło się więcej elementów patriotycznych.
W listopadzie Bielicki zaplanował pierwszą akcję dywersyjną. Miano wysadzić w powietrze kino dostępne tylko dla Niemców i to w czasie premiery jakiegoś dobrego filmu. Zgromadzono materiały wybuchowe, czyniono przygotowania do podkopu z piwnic sąsiedniej kamienicy. Wówczas wróg uderzył. Trzynastego, z zaskoczenia, aresztowano na ulicy Stanisława Bielickiego i Włodzimierza Pileckiego, w domach - jeszcze trzynastu. Trzydziestego listopada zatrzymano jeszcze czterech. Nastąpiło wielomiesięczne śledztwo. Jednakże aresztowani nie załamali się i nie wydali ani towarzyszy ani miejsc ukrycia broni. Wzięto tylko tych, których znał zdrajca Majchrzak.
Sąd odbył się w początkach kwietnia (przypuszczalnie szesnastego) w Ełku (niektóre źródła podają, że w Tylży). Dziewięć wyroków śmierci, reszta aresztowanych skazana została na ciężkie więzienie (przeżył je tylko jeden). Wyrok wykonano 26 kwietnia 1940 roku w lesie koło wsi Szwajcaria.
Ocaleli członkowie grupy, mając kontakty ze Służbą Zwycięstwu Polski (następnie Związek Walki Zbrojnej), włączyli się w tworzenie nowych organizacji podziemnych. Jednak kapitan Bielicki był pierwszym na Suwalszczyźnie i jednym z pierwszych w Polsce.