ŚWIĘTE MIEJSCE
Dwa kilometry na lewo od drogi ze Szczerby do Raczek, nad jeziorem Jałowe i
rzeką Rospudą, znajduje się niezwykle uroczy, a przy tym bardzo tajemniczy
zakątek, zwany Świętym Miejscem. Jest to niewielka polana, okolona
wzgórkami, porośniętymi sosnowo-świerkowym, wysokopiennym lasem. Z
pobliskiego wzgórza wypływa źródło, którego zimna i smaczna woda ma podobno
cudowną moc. Ludzie wierzą, że po obmyciu się i napiciu leczy ona różne
dolegliwości, tak zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Szczególną wagę zwracają
stojące na tle majestatycznych świerków krzyże drewniane i kamienne. Jeden z
nich zbity jest z bali drewnianych, w kilku miejscach nadpalony, z drobnymi
monetami wetkniętymi w spękania.
Dziwna
rzecz, że nikt nigdy tego miejsca nie poświęcał ani nie nadawał mu odpustów
kościelnych, a mimo to jest ono święte tak z nazwy, jak i związanych z nim
tradycji, zwyczajów i obrzędów, sięgających jeszcze czasów pogańskich.
Zwłaszcza na świętego Jana odbywał się tu dorocznie wielki odpust z udziałem
licznej rzeszy pątników, przybywających nieraz z bardzo odległych stron. W
płynącym obok krzyżów strumyku obmywali się cierpiący na rozmaite choroby,
pili wodę i zabierali do butelek. Kąpały się w nim także zdrowe dzieci,
które zostawiały potem koszule w rzece, ażeby w przyszłości choroba ich
ominęła, żeby już teraz odpłynęła z wodą. A cierpiący na bóle gardła i głowy
obwiązywali chustkami krzyże w ich dolnej części; "zostawiali" - jak mówią
starsi ludzie - w ten sposób chorobę.
Pod
krzyżami składano ofiary w postaci darów naturalnych, a więc płótno, len,
świece, wosk, miód, chleb, jaja, ser itp.; a pieniądze rzucano do skarbonki.
Wszystko to zabierała później służba kościelna z pobliskiej Janówki.
Dawno,
dawno, bardzo dawno temu, a może jeszcze wcześniej, tak że najstarsi nawet
ludzie tego nie pamiętają, pasła jakaś staruszka krowy w pobliżu polany.
Słynęła z pobożności, życzliwego dla wszystkich serca i ogromnej
pracowitości. Któregoś dnia, jak zwykle, przyprowadziła krowy na swoje
miejsce. Krowy się pasły, a ona zajęła się zbieraniem ziół w lesie.
Nagle
spostrzegła, że wokół dzieje się coś dziwnego. Cała polana zalana został
wielką niesamowitą oślepiającą jasnością, która ogarnęła bór, rzekę, łączkę
i rosnący nie opodal dąb. I wówczas to objawił się staruszce święty Jan.
Wystraszona, czym prędzej przypędziła krowy do domu. O wszystkim
opowiedziała swoim najbliższym. Ci zaraz udali się do miejscowego
proboszcza, aby powiedzieć mu o niecodziennym zjawisku . Razem z księdzem
poszli na łączkę, gdzie znaleźli figurkę świętego Jana. Uznano to za cud, a
polankę nazwano Świętym Miejscem . Ze starego, pamiętającego jeszcze czasy
pogańskie, obalonego podczas owej Światłości dębu zrobiono krzyż, który
potem czczony był najwięcej.
Wiele
lat temu, jeszcze za panowania carskiego, mieszkał w pobliskich Kuriankach
leśniczy Rosjanin, któremu nie podobały się stojące na polanie krzyże.
Wezwał więc swoich parobków i nakazał im, aby je pościnali i wrzucili do
płynącej obok Rospudy. Gdy słudzy spełnili jego polecenie i spuścili krzyż
do wody, stało się coś dziwnego. Nie popłynęły one z prądem rzeki, lecz
trzymały się mocno brzegu. Wówczas rozwścieczony leśniczy rozkazał siłą
odepchnąć je od brzegu. Nadaremnie jednak, bo krzyże nadal trzymały się
Świętego Miejsca. Rosjanin dał za wygraną, a miejscowa ludność ustawiła
krzyże na dawnych miejscach.
|