GÓRA
ZAMKOWA POD SZURPIŁMI
Na północ od Suwałk wznoszą się mniejsze i większe pagórki, których wygląd
sugeruje, iż usypane zostały ręką ludzką. Dlatego miejscowy lud nazywał je
górami sypanymi albo - z litewska - piłokalniami. I otaczał je pewną czcią.
Nie tykał ich pług rolnika, zieleniły się więc wśród pól ornych niby wianki
złożone przez potomność na cmentarzu przodków. Czasem jakiś podróżny
przyglądał się w zadumaniu tym samotnym wzgórzom o dziwnych kształtach, to
orzeł wędrowny lubił na nich odpocząć , a pastuszek wiejski wygrywał na
fujarce wierzbowej swoje ulubione melodie. Nie kiedy jakiś badacz wdzierał
się na kopiec, mierzył go, rysował zaglądał do wnętrza i wydzierał zeń
prochy w urnach zamknięte. Przeszłość tych kopców i zawartość ich wnętrza
budziły od dawna zainteresowanie ludu. Na ich temat krążyły różne opowieści.
Między
jeziorami Szurpiły, Jeglówek i Tchliczysko stoi góra zwana Zamkową albo
Zamczyskiem. Dawni mieszkańcy sąsiednich wsi wierzyli, że usypana została
przez ludzi, a dawno, dawno temu znajdował się na niej zamek książąt
litewskich, zbudowany dla obrony przed Krzyżakami. Do niedawna najstarsi
ludzie pamiętali jeszcze ślady trzech bram zamkowych, lochy podziemne i
pozostałości warowni. Przez wiele lat okoliczni chłopi wyorywali pod Górą
Zamkową kości ludzkie, groty strzał mosiężne łańcuchy. Na polach wsi
Wodziłki i Szurpiły znajdowano "liczne lance, jakby po całym hufcu zbrojnego
ludu". Jakiś włościanin wykopał znaczną ilość pieniędzy w złotych sztabkach,
a nie bardzo wiedzą, co z nimi zrobić sprzedał je za bezcen niemieckiemu
koloniście, zaś ten i kilku Żydów nieźle się na tym wzbogacili. Podobno
wigierscy kameduli wydobyli z Góry Zamkowej ukryte w niej skarby. W dwieście
lat później właściciel folwarku Jeglówek, rolnik i sławny w okolicy lekarz,
pan Zdanowicz, znalazł szczątki zbroi z brązu i przedmioty ze złota
misternej roboty, także łańcuch srebrny, pancerz i strzały żelazne,
czterokoniczaste.
W
okresie średniowiecza, już po upadku Jaćwingów, ich ziemie porosły dziką
puszczą. Stał się obiektem pożądania zarówno Litwinów, jak i Krzyżaków.
Okrutni rycerze z czarnymi krzyżami na płaszczach organizowali częste
wyprawy na te tereny i dalej - na Litwę. Aby uchronić swój kraj przed
napadami wojowniczych zakonników, budowali Litwini na pograniczu, na
wszystkich traktach i w innych ważniejszych miejscach, zamki i twierdze,
które miały zatrzymywać wroga. Tak powstawały owe góry sypane, czyli
piłokalnie. Były strome, w kształcie stożka, z dwoma albo trzema wałami
tworzącymi jakby piętra. Wał wzmacniano kamieniami, a wokół płynąca rzeka
albo oblewające górę jezioro czyniły ją niedostępną. Do ważniejszych wówczas
twierdz należały Szurpiły.
Był to
gród wielki, rozpościerający się na trzech górach: Zamkowej, Kościelnej i
Cmentarnej. W pewnej odległości od nich znajdowały się trzy inne góry
pełniące funkcje strażnic. Były to: góra Krzemieniucha, Góra Cisowa i góra
pod Dzierwanami. Na wierzchołkach tych gór-strażnic przebywali wartownicy.
Gdy wypatrzyli obce wojska, zapalali ognie, dając tym znak zamkowi o
zbliżającym się niebezpieczeństwie. Do grodu należały sąsiednie jeziora oraz
osada Targowisko z dużym placem, na którym odbywały się targi. Zjeżdżali tu
kupcy z bliższych i dalszych okolic. W pobliżu zamku była usypana na
jeziorze Szurpiły wyspa, dziś zwana Pustelnią prawdopodobnie miejsce
rozrywek dla załogi. Krzyżacy patrzyli zazdrosnym okiem na Szurpił. Podczas
jednej z wypraw na pogańską Litwę napadli na gród, zdobyli go i spalili.
Podczas następnej wyprawy zajęli go powtórnie. Zapewne wówczas zbudowali tu
kościół. Zamek przechodził z rąk do rąk. Ostatecznie - pod naporem wojsk
księcia Witolda - Krzyżacy opuścili Szurpiły, które odtąd znalazły się pod
panowaniem litewskim. Według podania gminnego, w zamku szurpilskim
zamieszkiwał król Jagiełło, gdy zjeżdżał w te strony na łowy. Jak wiadomo,
okolica pokryta była wówczas dziką puszczą i obfitowała w grubego zwierza.
Po zamczysku nic nie pozostało albo go wcale nie było. A może był na którejś
z sąsiednich gór?
Inne
podanie ludowe mówi, że oprócz Szurpił był jeszcze drugi zamek, który
znajdował się na górze zwanej Krzemionka (dziś Krzemieniucha). Roztaczał się
z niej rozległy widok w promieniu kilkunastu kilometrów. Otóż dwie rodzone
siostry, dziedziczki sąsiadujących ze sobą dóbr Szurpiły i Krzemionka,
mieszkając w swych zamkach wybujałych ponad lasy i góry , miały zwyczaj
zasyłać sobie pozdrowienia na dzień dobry powiewaniem białych chustek z
wysokości wież zamkowych. Dobra ziemskie Szurpiły były bardzo rozległe;
zajmowały blisko pięćset włók litewskich (w tym siedem jezior) i sięgały aż
do wsi Słupie nad jeziorem Wigry. Na wschodnim ich krańcu, od wsi Walne do
Słupia, ciągną się wał graniczny (stąd nazwa pierwszej wsi), który był
wysokim na parę stóp nasypem. Mieszkańcy tych okolic utrzymują, iż na wprost
wału dotykającego brzegów Wigier znajduje się wbity w wodę pal (słup, stąd
nazwa drugiej wsi), pod którym umieszczona został skrzynka żelazna, a w niej
dokument opisujący szczegółowo rozległość i granice dóbr Szurpiły należących
niegdyś do rod Kiewliczów. Ci ostatni procesowali się przez wiele lat z
urzędnikami królewskimi o prawo do własności dóbr. I był to podobno
najdłuższy proces majątkowy w Rzeczypospolitej.
|